Pamięć jest jedną z funkcji
naszego umysłu. Dzięki niej możemy przyswajać, przechowywać i odtwarzać
wiadomości, wrażenia czy doświadczenia. Poświęcamy jej dużo uwagi, w końcu
wiele zależy od dobrej jakości naszej pamięci, dlatego tak frustrujące jest gdy zauważamy
jej pogorszenie.
Na funkcjonowanie pamięci wpływ
ma wiele czynników łącznie z dietą, odpowiednią ilością odpoczynku czy stresem.
W toku edukacji każdy z nas nabiera wiedzy dotyczącej działania powyższych i
wypracowuje własne sposoby na regulowanie ich wpływu na pamięć. Wymyślamy też
swoje własne sposoby na to jak się uczyć.
Umiejętność uczenia wydaje się
być najistotniejsza gdy przechodzimy przed kolejne szczeble edukacji. Potem jakby konieczność trenowania pamięci, czy
przyswajanie nowych wiadomości odchodziło w zapomnienie. Trochę z politowaniem patrzymy na osoby, które
w życiu dorosłym podnoszą swoje kwalifikacje, stale się ucząc, jakby
automatycznie wiążąc uczenie się nie z przyjemnością i rozwojem, ale z
przymusem i brakiem wystarczających kompetencji.
Mam pomysł, że to przekonanie
ukuwamy na podstawie własnych doświadczeń szkolnych gdy przyswajanie wiedzy
wiązało się głównie z wypełnianiem przykrego obowiązku, którego każdy za wszelką
cenę starał się unikać. A szkoda.
Szkoda, gdyż takie podejście do
uczenia się po pierwsze powoduje mało pozytywne nastawienie do całego
procesu zdobywania wiedzy, przez co ulega zatraceniu wartość jaką to ze sobą
niesie. Po drugie, wręcz w zastraszającym tempie ulatnia się motywacja
wewnętrzna do nauki, która jest prawdziwym motorem napędzającym i ułatwiającym
przyswajanie i utrwalanie wiedzy. Pozostaje motywacja zewnętrzna czyli ciągłe
poszukiwanie powodu, dla którego mamy poświęcać swój czas na nabywanie
nowej wiedzy, zamiast robić inne o niebo przyjemniejsze rzeczy. Po trzecie,
takie podejście powoduje, że korzystając z utartych schematów nie ćwiczymy
własnej pamięci, a jak wiadomo, organ nieużywany zanika, toteż i nasza pamięć
powoli ulega pogorszeniu.
Co zatem robić? Odpowiedź jest
prosta: dokładnie to samo co małe dzieci poznające świat - bawić się.
Przypomnijcie sobie ten zachwyt w
oczach dziecka gdy odkrywa nowe zależności czy właściwości otaczających je
przedmiotów. Żaden kilkulatek nie mówi: ojej teraz muszę poznać właściwości
płynu do kąpieli, jakie to frustrujące! Jaka ta nauka jest ciężka! Kilkulatek
chwyta co mu wpadnie w ręce i działa, mając przy tym nieziemską frajdę, po
czym zachwyca nas swoim zorientowaniem i umiejętnościami. To właśnie
atmosfera zabawy, czerpanie przyjemności i chęć poznania (czyli motywacja
wewnętrzna) powodują, że nauka przychodzi szybko i bezboleśnie.
Co się dzieje potem z tymi
zachwyconymi światem dzieciakami gdy idą do szkoły? Dlaczego z radosnych
urwisów chłonących świat niemal całą powierzchnią skóry, stają się smutnymi
przytłoczonymi ogromem obowiązków uczniami?
Wchodząc w poważną rolę ucznia
zaczynają realizować naszą, dorosłą wizję tego jak powinno się podchodzić
do obowiązków szkolnych, jak należy się uczyć i jakie powinny być tego efekty.
Same zaczynają orientować się w tym, jak najłatwiej jest im przyswajać wiedzę i
powoli utrwalają sobie nawyki związane z uczeniem się, z których będą korzystać
przez całą swoją edukacyjną podróż.
Niewiele czasu poświęcamy by
nauczyć się tego, jak skutecznie się uczyć. Często gdy trafiamy na informacje
o sposobach uczenia się czy zapamiętywania jesteśmy już dorosłymi ludźmi, nasze
własne sposoby są mocno zakorzenione, a zmiana posiadanych nawyków wydaje się
być długą i żmudną pracą, na którą zwykle szkoda czasu.
Dlatego warto pomyśleć
o nawykach, które właśnie teraz kształtują się u naszych dzieci, aby nauka nigdy nie
stała się dla nich przykrym obowiązkiem i zawsze cieszyła jak w dniu, gdy
pierwszy raz przekroczyli próg szkoły.
Komentarze
Prześlij komentarz